POEMAT
Część pierwsza
TRZECI SZEREG MÓW
Trzecia mowa Bildada: Potęga Boga a słabość człowieka
Bóg stworzył świat
25 1 * Wtedy zabrał głos Bildad z Szuach i rzekł:
2 «Z Nim panowanie i groza, na niebie ustalił porządek.
3 Czy siły Jego kto zliczy? Na kogo nie stawia zasadzki?
4 Czy człowiek jest sprawiedliwy w oczach Boga*, a syn niewiasty - bezgrzeszny?
5 Jeśli niejasny i księżyc, gwiazdy przed Nim nieczyste,
6 tym więcej człowiek - ten robak, i syn człowieczy - znikomość».
Odpowiedź Hioba: Uznaję wszechmoc Boga
Mówisz na próżno
26 1 Hiob na to odpowiedział i rzekł:
2 «Ależ pomogłeś choremu, wzmocniłeś ramię osłabłe!
3 Tyś niemądremu doradził, ujawniłeś pełnię rozumu!
4 Do kogo kierujesz te słowa, czyjże to duch wionie z ciebie?
5 Umarli drżą w podziemiu, ocean i jego mieszkańcy.
6 Szeol dla Niego jest nagi, Abaddon* jest bez zasłony.
7 Dach rozciąga nad pustką, ziemi niczym nie umacnia,
8 wody chmurami krępuje*, nie pękną pod nimi obłoki.
9 Zakrywa oblicze księżyca rozciągając nad nim chmury.
10 Wodom nakreślił granice, oddzielił światło od mroku.
11 Słupy niebieskie się chwieją, drżące przed Jego groźbą.
12 Potęgą wzburzył pramorze, roztrzaskał Rahaba swą mocą,
13 wichurą oczyszcza strop nieba i Węża Zbiega* niszczy swą ręką.
14 Oto są ślady dróg Jego; jak mało o Nim się słyszy! Któż zdoła pojąć grom Jego mocy?»
27 1 Hiob jeszcze głos zabrał, i rzekł:
2 «Na życie Boga, co nie dał mi prawa, na Wszechmocnego, co poi goryczą,
3 dopóki mam oddech w sobie, a w nozdrzach mam Boże tchnienie,
4 usta moje nie wyrażą się podle, nie wyrwie się słowo podstępne.
5 Dalekim od tego, by słuszność wam przyznać, jak długo żyć będę, twierdzę, żem czysty.
6 Że strzegę prawości, a nie porzucam: serce nie dręczy mnie nigdy.
7 Mój wróg niech stanie się winny, przeciwnik niech będzie występny!*
8 W czym grzesznik ma ufać, gdy skończy, gdy Bóg zabierze mu duszę?
9 Czyż Bóg wysłucha jego wołania, gdy spadnie na niego nieszczęście?
10 Czy może się cieszyć Wszechmocnym, choć wzywałby Boga co chwila?
11 Pouczam was o Bożej mocy, niczego nie taję o Wszechmocnym.
12 Wy już to wszystko widzicie, więc po cóż jałowe spory?»
Trzecia mowa Sofara: Los niegodziwca
Upadek bezbożnika
13 «Taki to los grzesznika - od Boga, dola ciemięzcy - od Wszechmocnego:
14 Synowie się mnożą pod miecz, a dzieci głodne z braku chleba;
15 potomków grzebie zaraza, a wdowom ich płakać nie wolno.
16 Niech sobie on srebro jak proch gromadzi, suknie upycha jak glinę;
17 niech zbiera: prawy je wdzieje, a srebro posiądzie niewinny.
18 Zbudował dom z pajęczyny, jak szałas stawiany przez stróża.
19 Położył się bogacz, lecz zgarnia;* otworzył oczy: nic nie ma.
20 Pędzi go strach niby powódź, po nocy wichura go ściga.
21 Wiatr wschodni porywa i ciągnie, zabiera go z jego siedziby;
22 unosi, nie mając litości, bo z ręki ujść mu nie może.
23 Klaszcze się za nim w dłonie, gwiżdże ze wszystkich stron*».
Hymn o mądrości*
Przejawy ludzkiej mądrości
28 1 Istnieje kopalnia srebra i miejsce, gdzie płuczą złoto.
2 Dobywa się z ziemi żelazo, kamienie na miedź* przetapiają,
3 kres się kładzie ciemności, przeszukuje się wszystko dokładnie, kamień i mroki, i zmierzch.
4 Na odludziu kopią chodniki, hen tam, gdzie noga się gubi, zawieszeni kołyszą się samotni.
5 Ziemię, skąd chleb pochodzi, od dna pustoszą jak ogniem*,
6 bo kamień i szafir zawiera z ziarnkami złota zmieszany.
7 Drapieżnik nie zna tam ścieżki, nie widzi jej oko sępa;
8 nie dojdzie tam dumne zwierzę, nawet i lew tam nie dotrze.
9 By wyciągnąć ręce po krzemień, do gruntu przewraca się góry,
10 w skale się kuje chodniki, a oko otwarte na wszelką kosztowność;
11 tamuje się źródła rzek, by skarby wydobyć na powierzchnię.
Nieznana droga do mądrości
12 A skąd pochodzi mądrość* i gdzie jest siedziba wiedzy?
13 Człowiek nie zna tam drogi, nie ma jej w ziemi żyjących.
14 Otchłań mówi: «Nie we mnie». «Nie u mnie» - tak morze dowodzi.
15 Nie daje się za nią złota, zapłaty nie waży się w srebrze,
16 nie płaci się za nią złotem z Ofiru, ni sardoniksem rzadkim, ni szafirem.
17 Złoto i szkło* jej nierówne, nie wymienisz jej na złote naczynie;
18 nie liczy się kryształ i koral, perły przewyższa posiadanie mądrości.
19 I topaz z Kusz nie dorówna, najczystsze złoto* nie starczy.
20 Skąd więc pochodzi mądrość i gdzie jest siedziba wiedzy?
21 Zakryta dla oczu żyjących, i ptakom powietrznym nieznana.
22 Podziemie i Śmierć oświadczają: «Nie doszło tu echo jej sławy».
23 Droga tam Bogu wiadoma, On tylko zna jej siedzibę;
24 On przenika krańce ziemi, bo widzi wszystko, co jest pod niebem;
25 określił potęgę wiatru, ustalił granice wodzie.
26 Gdy wyznaczał prawo deszczowi, a drogę wytyczał piorunom,
27 wtedy ją widział i zmierzył, wtenczas ją zbadał dokładnie.
28 A do człowieka* powiedział: «Bojaźń Boża - zaiste mądrością, roztropnością zaś - zła unikanie».
Część druga
Mowa Hioba: Skarga i obrona
Dawne bogactwo
29 1 Hiob tak dalej prowadził swą mowę i rzekł:
2 «Kto dawne szczęście mi wróci, czas, kiedy Bóg mnie osłaniał, gdy świecił mi lampą nad głową?
3 Z Jego światłem kroczyłem w ciemności,
4 gdym lata jesienne przeżywał, gdy Bóg osłaniał mój namiot*.
5 Gdy jeszcze Wszechmocny był ze mną, [gdy] moi chłopcy mnie otaczali,
6 nogi w mleku kąpałem, oliwa płynęła* ze skały.
7 Gdy z bramy miasta wyszedłem, zająłem miejsce na placu,
8 widząc mnie usuwali się młodzi, starcy z miejsc powstawali,
9 książęta kończyli swą mowę i ręce kładli na ustach.
10 Szlachetny głos się uciszał, do podniebienia język przywierał;
11 ucho chwaliło mnie, słysząc, a oko godziło się, patrząc.
12 Bo ratowałem biednego przed możnym, sierotę, co nie miał pomocy.
13 Nędzarze składali mi dzięki i serce wdowy radowałem.
14 Zdobiła mnie dotąd uczciwość, prawość mi płaszczem, zawojem.
15 Niewidomemu byłem oczami, chromemu służyłem za nogi.
16 Dla biednych stałem się ojcem, pomagałem w sporze i nieznajomemu,
17 rozbijałem szczękę łotrowi i wydzierałem mu łupy z zębów.
18 Myślałem: "Skończę w rodzinie, będę miał dni niby piasku*;
19 zapuszczę korzenie nad wodą, konary me rosa w noc zwilży;
20 cześć moja bez przerwy świeża, jak łuk, co stale jest giętki.
21 Cierpliwie mnie przecież słuchają, w milczeniu przyjmują mą radę;
22 po mnie już nikt nie przemawia, tak moja mowa w nich wsiąka;
23 wyczekują mnie jak deszczu, otwarli usta jak na wody wiosenne.
24 Uśmiecham się do nich - nie wierzą, nie dają zniknąć pogodzie mej twarzy.
25 Drogę wyznaczam, przewodzę, przebywam jak król wśród żołnierzy, jak ktoś, kto smutnych pociesza".
A teraz najpodlejsi drwią ze mnie
30 1 A teraz śmieją się ze mnie wiekiem ode mnie młodsi. Ich ojców umieścić nie chciałem z psami przy mojej trzodzie:
2 bo cóż mi po pracy ich rąk, gdy siły ich opuściły,
3 wynędzniali z biedy i głodu? Zrywają rośliny pustyni, ziemi od dawna jałowej.
4 Żywią się malwą i liśćmi krzewów. Chlebem ich - korzeń jałowca.
5 Społeczność się ich wyrzeka, krzyczy się na nich jak na złodzieja,*
6 mieszkają na brzegu rzeki, w jamach podziemnych i skałach.
7 Między krzewami zawodzą, stłoczeni, nocują pod cierniem;
8 jak synów przestępcy i głupca wypędza się ich z ojczyzny.
9 A teraz jestem przedmiotem ich fraszek i tematem wesołych pieśni,
10 brzydzą się, omijają z dala, nie wstydzą się pluć mi w twarz.
11 Cięciwę mą On zluźnił, zwalił mnie, wytrącił mi wodze z ust moich*.
12 Motłoch mi stanął po prawej stronie, nogom mym odejść rozkazał, na zgubne skierował mnie drogi*.
13 Zniszczył mą ścieżkę, starał się o moją zagładę, nie było żadnego sprzeciwu.
14 Wszedł poprzez wyłom szeroki, wpadł jak zawierucha.
15 Nagły strach mnie ogarnął, jak burza porwał mi szczęście. Uciecha minęła jak chmura.
16 We łzach rozpływa się dusza, zgnębiły mnie dni niedoli,
17 nocą kości me jak piec rozpalone*, cierpienie moje nie milknie.
18 Suknia mocno do mnie przywarła, szczelnie przylega tunika,
19 gwałtownie do błota On mnie wrzucił, podobny jestem do pyłu i piasku.
20 Ciebie błagam o pomoc. Bez echa. Stałem, a nie zważałeś na mnie.
21 Stałeś się dla mnie okrutny. Uderzasz potężną prawicą.
22 Porywasz, zezwalasz unosić wichrowi, rozwiewasz moją nadzieję.
23 Wiem, że mnie prowadzisz do śmierci, wspólnego miejsca żyjących*.
24 Czy zniszczonemu nie podaje się ręki? W nieszczęściu nie woła się o pomoc?*
25 Czy nie płakałem z innym w dzień smutku? Współczuła z biedakiem ma dusza.
26 Czekałem na szczęście - a przyszło zło, szukałem światła - a nastał mrok.
27 Wnętrze mi kipi, nie milczy, bo spadły na mnie dni klęski.
28 Chodzę sczerniały, spalony od słońca, powstaję w gromadzie, by krzyczeć.
29 Stałem się bratem szakali* i sąsiadem młodych strusiów:
30 Ma skóra nad piec rozpalona, a kości me - nad wiatr piekący,
31 stąd gra mi harfa żałobnie, a głos piszczałki posmętniał.
A przecież unikałem grzechu*
31 1 * Zawarłem z oczami przymierze, by nawet nie spojrzeć na pannę.
2 Czy mógłbym mieć cząstkę w górze u Boga, u Wszechmocnego dziedzictwo?
3 Czyż złoczyńcy nie spotka zguba i klęska czyniących nieprawość?
4 Czyż On nie widzi dróg moich, a kroków mych nie rachuje?
5 Czym chodził do bożyszcz? Czy noga do oszustwa spieszyła?*
6 Niech zważy mnie bardzo dokładnie, a pozna, że jestem niewinny.
7 Jeślim na krok odstąpił od drogi, bo serce poszło za okiem, i zmaza ta trwa na mych rękach:
8 niech sieję, a inni zbierają, niech zgniją moje latorośle!
9 Jeśli serce me zwiodła kobieta i czatowałem pod drzwiami sąsiada:
10 niech moja żona miele obcemu, niech inni się do niej zbliżają!
11 Gdyż byłby to czyn haniebny, zbrodnia podległa sądowi;
12 to ogień, co niszczy do zatracenia, co strawi dobytek do reszty.
13 A jeślim praw sługi nie uszanował lub skargę niewolnicy odtrącił,
14 co zrobię, gdy Bóg powstanie? Co w czasie badań odpowiem?
15 Jak mnie, tak jego we wnętrzu uczynił, On sam nas w łonie utworzył.
Wspomagałem potrzebujących
16 Czy odmawiałem prośbie nędzarzy i pozwoliłem zagasnąć oczom wdowy?
17 Czy chleb swój sam spożywałem, czy nie jadł go ze mną sierota?
18 Od dziecka jak ojciec go wychowałem* i prowadziłem od łona matki.
19 Czy na biedaka nagiego patrzałem, kiedy nędzarzom zabrakło odzienia?
20 Czy jego biodra mi nie dziękowały, że grzała je wełna mych jagniąt?
21 Czy sierocie groziłem ręką, widząc obrońcę w sądzie?
22 Niech barki mi odpadną od karku, niech ramię mi wyjdzie ze stawu;
23 gdyż bałbym się klęski od Boga, nie zniósłbym Jego potęgi*.
Nie byłem chciwy ani zabobonny
24 Czy pokładałem ufność w złocie lub rzekłem bogactwu: "Nadziejo moja"?
25 Czym chlubił się z wielkiej fortuny, że wiele moja ręka zgarnęła?
26 Wpatrując się w słońce, co świeci, lub w księżyc, co dumnie przepływa,
27 czy serce tajemnie uległo i ręką słało pocałunek?*
28 Byłby to czyn karygodny: zaparcie się Boga na niebie.
Wystrzegam się nienawiści
29 Czym się cieszył z upadku wroga, czy radowałem się, że zło go spotkało?
30 Nie dałem, by język mój grzeszył ni miotał na drugich przekleństwa.
31 Czy mówił kto w moim namiocie*: "Pożywmy się jego ciałem!"*
32 Obcy nigdy nie sypiał na dworze, podróżnym otwierałem podwoje.
33 Czy taiłem jak inni przestępstwa i grzech swój chowałem w zanadrzu?
34 Czy lękając się licznej gromady, z obawy przed wzgardą u bliskich, milczałem, za próg nie wyszedłem?
Nie ciąży na mnie krzywda
38 * Jeśli pole żaliło się na mnie, a jego bruzdy płakały;
39 Jeślim jadł plon nie zapłacony, a dusza robotnika* wzdychała:
40 Niech rosną ciernie zamiast pszenicy, a chwasty na miejscu jęczmienia!
35 Kto zechce mnie wysłuchać? Oto podpis: "Wszechmocny odpowie". Przeciwnik niech skargę napisze,
36 na grzbiecie swym ją poniosę, jak koronę [na głowę] ją włożę.
37 Zdam sprawozdanie z mych kroków, przed Niego* pójdę jak książę».
40b Koniec słów Hioba.