Hi 4,1-10,22

POEMAT
Część pierwsza
DYSKUSJA HIOBA Z PRZYJACIÓŁMI
PIERWSZY SZEREG MÓW
Pierwsza mowa Elifaza: Potrzeba ufności w Bogu
Dziwienie się postępowaniu Hioba
4 1 Teraz zabrał głos Elifaz* z Temanu i tak rzekł: 2 «Wolno pomówić? Przykro ci? Lecz któż się wstrzyma od słów stwierdzonych doświadczeniem? 3 Tyś przecież wielu pouczał, wzmacniałeś omdlałe ręce, 4 twe słowa krzepiły słabych, wspierałeś kolana zachwiane. 5 Gdy teraz przyszło na ciebie, tyś słaby, strwożony, gdy ciebie dotknęło. 6 Czy bogobojność już nie jest twą ufnością, a nadzieją - doskonałość dróg twoich?
Bóg jest sprawiedliwy
7 Przypomnij, czy zginął kto prawy? Gdzie sprawiedliwych zgładzono?* 8 O ile wiadomo, złoczyńca, który sieje nieprawość, zbiera z niej plon. 9 Od gniewu Boga on ginie, upada od gniewu Jego oburzenia: 10 ryk lwa, wrzask lwicy, łamią się i zęby lwiątek*; 11 lew ginie z braku łupu, a małe lwicy idą w rozsypkę.
Nocne widzenie
12 Doszło mnie tajemne słowo, jakiś szmer przyjęło me ucho 13 w zgłębianiu nocnych rozmyślań*, gdy sen człowiekiem owładnął. 14 Strach mnie ogarnął i drżenie, że wszystkie się kości zatrzęsły, 15 tchnienie mi twarz owionęło, włosy się na mnie zjeżyły. 16 Stał. Nie poznałem twarzy. Jakaś postać przed mymi oczami. Szelest. I głos dosłyszałem:
Nikt bez winy przed Bogiem
17 "Czyż u Boga człowiek jest niewinny, czy u Stwórcy śmiertelnik jest czysty?"* 18 Wszak On sługom swoim nie ufa: i w aniołach braki dostrzega. 19 A cóż mieszkańcy glinianych lepianek, których podstawy na piasku?* - Łatwiej ich zgnieść niż mola. 20 Od rana do zmroku wyginą, bez sławy przepadną na wieki. 21 Czy ich mieszkanie* nie runie? Umrą, lecz nie w mądrości.
Cierpienie owocem grzechu
5 1 Wołaj! Czy ktoś ci odpowie? Do kogo ze świętych* się zwrócisz? 2 Żal nierozsądnych zabija, a gniew uśmierca niemądrych. 3 Patrzałem, jak głupiec zapuszczał korzenie, gdy wtem widzę, że w jego siedzibie 4 synowie są bez pomocy, w bramie ich sąd bez obrońcy, 5 zbiory ich głodni zjadają lub do kryjówek zanoszą; chciwi bogactwa ich pragną. 6 Wszak boleść nie z roli wyszła, ni z ziemi cierpienie wyrosło. 7 To człowiek się rodzi, by jęczeć*, jak iskra, by unieść się w górę.
Zwróć się do Boga!
8 Lecz ja bym się zwrócił do Boga, Bogu przedstawiłbym sprawę. 9 On czyni niezmierne dziwy, a cudów Jego bez liku: 10 On udziela glebie deszczu, posyła wody na powierzchnię ziemi, 11 wysoko podnosi zgnębionych, smutni się szczęściem weselą. 12 Udaremnia zamysły przebiegłych: dzieło ich rąk - nieskuteczne; 13 chytrzy złapani, choć sprytni - daremne knowania podstępnych. 14 Za dnia popadają w ciemność, w południe macają jak w nocy. 15 Sierotę ratuje od miecza, biedaka - z przemocy mocarza, 16 ubogi się karmi nadzieją, bo nieprawość zamyka swe usta.
Bóg dobry dla skruszonych
17 Szczęśliwy, kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego. 18 On zrani, On także uleczy, skaleczy - i ręką swą własną uzdrowi. 19 Od sześciu* nieszczęść uwolni, w siedmiu - zło ciebie nie dotknie; 20 w nędzy wykupi od śmierci, na wojnie od miecza wybawi. 21 Unikniesz chłosty języka, nie strwoży cię nieszczęście, gdy spadnie; 22 będziesz się śmiał z suszy i głodu, nie zadrżysz przed dzikim zwierzęciem, 23 gdyż zawrzesz pakt z kamieniami i przyjaźń z polną zwierzyną. 24 Ujrzysz twój namiot spokojnym, mieszkanie zastaniesz bez braków. 25 Poznasz, że wielu masz potomków, że twych dzieci - jak trawy na łące. 26 Dojrzały zejdziesz do grobu, jak snopy zbierane w swym czasie. 27 Tośmy zbadali i tak jest; posłuchaj i sam to chciej pojąć!»
Odpowiedź Hioba: Tylko umęczony zna swą nędzę
Słusznie narzekam
6 1 Hiob na to odpowiedział: 2 «Proszę was, zważcie nieszczęście, połóżcie na szali zniszczenie: 3 cięższe to od piasku morskiego, stąd nierozważne me słowa. 4 Bo strzały Boga tkwią we mnie, moja dusza truciznę ich pije*, strach przed Bogiem na mnie naciera. 5 Czy dziki osioł ryczy na trawie lub mruczy wół, gdy ma paszę? 6 Czy miła potrawa bez soli, a ślaz* czy w smaku przyjemny? 7 Dotknąć się tego nie ważę, są niby chleb nieczysty.
Wzdycham do śmierci
8 Któż zdoła ziścić mą prośbę? Niech spełni Bóg moje życzenie! 9 Oby się zgodził mnie zmiażdżyć i przeciął pasmo dni moich!* 10 Przez to już będę miał ulgę, ucieszę się w mojej udręce, że nie wzgardziłem słowami Świętego. 11 Czy starczy mi sił, aby przetrwać? Jakiż tu cel cierpliwości? 12 Czy moja siła z kamienia? Czy ja mam ciało ze spiżu? 13 Nie znajdę dla siebie pociechy. Choć stokroć pomnożę zasoby, daleki ode mnie ratunek.
Bracia mnie zawiedli
14 W rozpaczy mieć pomoc od bliźnich, to wrócić do czci Wszechmocnego*. 15 Najbliżsi zawiedli jak potok, jak zimowy strumień uchodzą 16 od lodu, co płynie, zmącony, gdy śnieg już nad nim topnieje, 17 a suszą spalony wysycha, zanika w porze upałów*. 18 Ze swych dróg karawany zbaczają, w pustyni zagłębią się, zginą*: 19 podróżni z Temy wzrok natężają, szukają wędrowcy ze Saby*. 20 Wstyd im, że mieli już pewność, zmieszani, gdy przyszli na miejsce. 21 Tym wy jesteście dla mnie, przeraża was moje nieszczęście.
Niesprawiedliwy sąd
22 Czyż mówiłem: Dajcie mi coś, wykupcie mnie swoim bogactwem? 23 Uwolnijcie z ręki ciemięzcy, wykupcie mnie od okrutników? 24 Wskazania dajcie - zamilknę, i wyjaśnijcie, w czym błądzę. 25 Ileż potęgi jest w słowach szczerych! A cóż pomoże wasze łajanie?* 26 Czyż chcecie ganić same słowa - i mowy rozpaczy przez wiatr porywane? 27 Naprawdę, sierotę gubicie, kupczycie swym przyjacielem. 28 A teraz popatrzcie na mnie: więc w żywe oczy kłamałbym? 29 Zmieńcie się, zło niech zaniknie; zmieńcie się, o prawość mą chodzi*. 30 Czyż język mój jest występny? Czy podniebienie grzechu nie rozezna?*
Życie poddane boleści
7 1 Czyż nie do bojowania* podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik? 2 Jak niewolnik, co wzdycha do cienia, jak robotnik*, co czeka zapłaty. 3 Zyskałem miesiące męczarni, przeznaczono mi noce udręki. 4 Położę się, mówiąc do siebie: Kiedyż zaświta i wstanę? Lecz noc wiecznością się staje i boleść mną targa do zmroku.
Życie bez nadziei
5 Ciało moje okryte robactwem, strupami, skóra rozchodzi się i pęka. 6 Czas leci jak tkackie czółenko* i przemija bez nadziei. 7 Wspomnij, że dni me jak powiew. Ponownie oko me szczęścia nie zazna*. 8 Nikt już mnie powtórnie nie ujrzy: spojrzysz, a już mnie nie będzie. 9 Jak obłok przeleci i zniknie, kto schodzi do Szeolu, nie wraca, 10 by mieszkać we własnym domostwie; nie zobaczą go strony rodzinne.
Noc niespokojna
11 Ja ust ujarzmić nie mogę, mówić chcę w utrapieniu, narzekać w boleści mej duszy. 12 Czy jestem morzem lub smokiem głębiny*, żeś straże przy mnie postawił? 13 Myślałem: Wypocznę na łóżku, posłanie to trosk mych powiernik. 14 Lecz Ty mnie snami przestraszasz, przerażasz mnie widziadłami.
Wolę umrzeć
15 Moja dusza wybrała uduszenie, a śmierć - moje członki. 16 Zginę. Nie będę żył wiecznie. Zostaw mnie - dni me jak tchnienie. 17 A kim jest człowiek, abyś go cenił i zwracał ku niemu swe serce?* 18 Czemu go badać co ranka? Na co doświadczać co chwilę?
Daruj grzech!
19 Czy wzrok swój kiedyś odwrócisz? Pozwól mi choćby ślinę przełknąć. 20 Zgrzeszyłem. Cóż mogłem Ci zrobić? [Przecież] człowieka przenikasz. Dlaczego na cel mnie wziąłeś? Mam być ciężarem Najwyższemu?* 21 Czemu to grzechu nie zgładzisz? Nie zmażesz mej nieprawości? Wkrótce położę się w ziemi, nie będzie mnie, choćbyś mnie szukał».
Pierwsza mowa Bildada: Potęga Boża w służbie sprawiedliwości
Kara nasuwa myśl o grzechu jako o przyczynie
8 1 Bildad ze Szuach na to tak odpowiedział: 2 «Jak długo chcesz mówić w ten sposób? Twe słowa gwałtowne jak wicher, 3 Czyż Bóg nagina prawo, Wszechmocny zmienia sprawiedliwość? 4 A jeśli synowie zgrzeszyli* i oddał ich w moc ich występku?
Upokórz się, a zyskasz szczęście
5 Radzę do Boga się zwrócić, o łaskę do Wszechmocnego. 6 Jeśliś jest czysty, niewinny, to czuwać będzie nad tobą, uczciwy twój dom odbuduje*. 7 Skromny byłby początek, lecz koniec byłby wspaniały.
Tak uczą starsi
8 Pytaj no dawnych pokoleń, zwróć uwagę na doświadczenie przodków. 9 My, wczorajsi, znamy niewiele, bo wiek nasz jak cień jest na ziemi. 10 Lecz oni pouczą, wyjaśnią słowami, co płyną z rozsądku. 11 Czyż rośnie papirus bez błota, czy się krzewi sitowie bez wody? 12 Jeszcze świeże, niezdatne do ścięcia, [a już] usycha, prędzej od trawy. 13 Tak z drogą niepomnych na Boga; nadzieja nieprawych zaginie, 14 na krótko im [starczy] nadziei, ich ufność jak nić pajęczyny. 15 Kto się jej* uchwyci, ten nie ustoi, upadnie szukając oparcia. 16 On* wprawdzie w słońcu soczysty, pędy swe puszcza w ogrodzie, 17 korzenie umacnia we żwirze, pośród kamieni zakwita. 18 Gdy utniesz go z jego podłoża, ono się zaprze: "Ja go nie widziałem". 19 Oto wesele z tej drogi. A z pyłu wyrośnie ktoś inny.
Nawróć się!
20 * Prawego Bóg nie odrzuci, złego nie wzmocni ramieniem. 21 Napełni twe usta radością, a wargi okrzykiem wesela. 22 Wrogowie zapłonią się wstydem, przepadną namioty występnych».
Odpowiedź Hioba: Bóg panem absolutnym
Wszechpotężny Bóg
9 1 Hiob na to tak odpowiedział: 2 «Istotnie. Ja wiem, że to prawda. Czy człowiek jest prawy przed Bogiem? 3 Gdyby się ktoś z Nim prawował, nie odpowie raz jeden na tysiąc. 4 Umysł to mądry, a siła potężna*. Któż Mu przeciwny nie padnie? 5 W mgnieniu oka On przesunie góry i zniesie je w swoim gniewie*, 6 On ziemię poruszy w posadach: i poczną trzeszczeć jej słupy. 7 On słońcu zabroni świecić, na gwiazdy pieczęć nałoży.
Trudno z Nim wojować
8 On sam rozciąga niebiosa, kroczy po morskich głębinach; 9 On stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i Strefy Południa*. 10 On czyni cuda niezbadane, nikt nie zliczy Jego dziwów. 11 Nie widzę Go, chociaż przechodzi: mija, a dostrzec nie mogę. 12 Kto Mu zabroni, choć zniszczy? Kto zdoła powiedzieć: "Co robisz?"* 13 Bóg gniewu hamować nie musi, uległe są Mu służki* Rahaba.
Niewinny musi ulec
14 Jakże ja zdołam z Nim mówić? Dobiorę wyrazów właściwych? 15 Choć słuszność mam, nie odpowiadam i tylko błagam o litość. 16 Proszę Go, by się odezwał, a nie mam pewności, że słucha. 17 On może zniszczyć mnie burzą, bez przyczyny pomnożyć mi rany. 18 Nawet odetchnąć mi nie da, tak mnie napełni goryczą. 19 O siłę chodzi? To mocarz. O sąd? Kto da mi świadectwo? 20 On i prawym zamknie usta*, mam słuszność, a winnym mnie uzna. 21 Czym czysty? Nie znam sam siebie, potępiam swe własne życie.
Równy los wszystkich
22 Na jedno więc, rzekłem, wychodzi, prawego ze złym razem zniszczy*. 23 Gdy nagła powódź zabija*, drwi z cierpień niewinnego; 24 ziemię dał w ręce grzeszników, sędziom zakrywa oblicza. Jeśli nie On - to kto właściwie?
Bez celu płyną dni
25 Szybsze me dni niźli biegacz, uciekają, nie zaznawszy szczęścia, 26 mkną jak łodzie z sitowia, gonią jak orzeł ofiarę. 27 Gdy powiem: Zapomnę o męce, odmienię, rozjaśnię oblicze - 28 drżę na myśl o cierpieniu, pewny, że mnie nie uwolni.
Szeol czeka
29 Jestem grzesznikiem, przyznaję*. Więc po co się męczę na próżno? 30 Choćbym się w śniegu wykąpał, a ługiem umył swe ręce; 31 umieścisz mnie tam, na dole*. Nawet mój płaszcz mną się brzydzi.
Nie ma obrońcy u Boga
32 Nie człowiek to, aby Mu odrzec: "Razem stawajmy u sądu!" 33 Czy jest między nami rozjemca, co rękę położy na obu? 34 Niech zdejmie ze mnie swą rózgę i strachem mnie nie napełnia, 35 bym mówić zdołał bez lęku... A tak, ja nie mam śmiałości.
Nie dręcz mnie Boże!
10 1 Życie obrzydło mojej duszy, przedstawię Jemu swą sprawę, odezwę się w bólu mej duszy! 2 Nie potępiaj mnie, powiem do Boga. Dlaczego dokuczasz mi, powiedz! 3 Przyjemnie ci mnie uciskać, odrzucać dzieło swoich rąk i sprzyjać radzie występnych? 4 Czy oczy Twoje cielesne lub patrzysz na sposób ludzki? 5 Czy dni Twoje są jak dni człowieka, jak wiek mężczyzny Twe lata*, 6 że szukasz u mnie przestępstwa i grzechu mego dochodzisz?
Jam dziełem Twych rąk
7 Choć wiesz, żem przecież nie zgrzeszył, nikt mnie z Twej ręki nie wyrwie. 8 Twe ręce ukształtowały mnie, uczyniły: opuszczonego dokoła* chcesz zniszczyć? 9 Wspomnij, żeś ulepił mnie z gliny: i chcesz obrócić mnie w proch? 10 Czy mnie nie zlałeś* jak mleko, czyż zsiąść się nie dałeś jak serowi*? 11 Odziałeś mnie skórą i ciałem i spiąłeś żyłami i kośćmi, 12 darzyłeś miłością, bogactwem, troskliwość Twa strzegła mi ducha - 13 a w sercu to ukrywałeś?
Chcesz się znęcać
Teraz już znam Twe zamiary*. 14 Tylko czyhałeś na mój grzech, nie chcesz mnie uwolnić od winy. 15 Biada mi, gdybym ja zgrzeszył! Choć sprawiedliwy, nie podniosę głowy, syty pogardy, niedolą pojony. 16 Pysznego złowisz jak lwiątko, na nowo użyjesz Twej mocy, 17 postawisz mi świeże dowody, gniew swój umocnisz powtórnie, sprowadzisz nowe zastępy.
Niech odetchnę!
18 Czemuż wywiodłeś mnie z łona? Bodajbym zginął i nikt mnie nie widział, 19 jak ktoś, co nigdy nie istniał, od łona złożony do grobu. 20 Czyż nie krótkie są dni mego życia? Odwróć Twój wzrok, niech trochę rozjaśnię oblicze, 21 nim pójdę, by nigdy nie wrócić, do kraju pełnego ciemności, 22 do ziemi czarnej jak noc*, do cienia chaosu i śmierci, gdzie świecą jedynie mroki».


Przypisy

4,1 - Elifaz jest najstarszy z rozmówców i przemawia pierwszy. Mówi też najspokojniej.
4,7 - Elifaz wygłasza tradycyjną tezę o sprawiedliwości Bożej, za życia karzącej grzesznika lub jego potomków.
4,10 - Przenośnia oznaczająca nagłą karę Bożą.
4,13 - Wolę swą Bóg wyrażał niekiedy przez sny (por. Rdz 15,12-16; Rdz 28,10-15; Rdz 37,5-11).
4,17 - Grzech wynika z naturalnej słabości człowieka. Za karą widzi Elifaz grzech, a przynajmniej się go domyśla.
4,19 - Powodem słabości człowieka jest składnik materialny.
4,21 - Dosł.: "kołek konieczny do przymocowania liny od namiotu". Tłum. przypuszczalne.
5,1 - O wstawiennictwie aniołów por. Tb 12,12; Za 1,12.
5,7 - Cierpienie jest naturalnym następstwem grzechu: jak każdy grzeszy, tak też każdy cierpi. Tłum. staroż. zamiast "iskry" mają "młodego orła".
5,19 - Styl mędrców - tzw. przysłowie liczbowe (por. Prz 6,16-19; Prz 30,15n). Opisane uwolnienie od nieszczęść jest następstwem przyjęcia kary Bożej w duchu pokuty.
6,4 - Wlg: "I gniew ich wypije ducha twojego".
6,6 - Inni różnie tłum.: "białko jajka (surowe)" lub "żółtko", "sok malwy".
6,9 - Przeciwnie radzi żona (Hi 2,9). Hiob nie chce popełnić samobójstwa, nie zamierza też prowokować Boga do kary za wypowiedziane bluźnierstwa. Chce być poddany Bogu.
6,14 - Wiersz różnie tłumaczony.
6,17 - Mowa o potokach (arab.: wadi), które w zimie pełne wody, wysychają na wiosnę, gdy deszcz przestaje padać.
6,18 - Ponieważ przypuszczali, że w tym miejscu znajdą strumyk, gdzie mogliby napoić zwierzęta. Tymczasem strumyk wysechł, a innego w tej pustyni nie znajdą. Hiob się podobnie zawiódł, przypuszczając, że poza ich kurtuazją kryje się uczucie ludzkie.
6,19 - "Tema", znana oaza w północnej Arabii. "Saba" - por. Hi 1,15.
6,25 - "Słowa szczere" służą prawdzie, a ich "łajania" chcą mieć za wszelką cenę rację; stąd są nieskuteczne.
6,29 - Osądzacie fałszywie, bo mi wmawiacie przestępstwo, którego mi sumienie nie wyrzuca.
6,30 - Wlg: "I nie znajdziecie w języku moim nieprawości, ani w ustach moich odezwie się głupstwo".
7,1 - Przymusowa służba wojskowa była obrazem życia trudnego. Tak też mówi NT o trudach chrześcijanina na tym świecie: 1 Kor 9,7; 2 Tm 2,3n.
7,2 - Robotnikom wypłacano zapłatę codziennie wieczorem. Por. Mt 20,8.
7,6 - Wlg: "Dni moje przeminęły prędzej, niźli tkacz płótno obcina".
7,7 - Hiob nie zna jeszcze ani nagrody po śmierci, ani dokładnej idei zmartwychwstania. Życie raz zakończone więcej nie wraca. Zostaje tylko wieczny, ciemny Szeol.
7,12 - Ujarzmienie pramorza (Tiamat w poezji i mitologii babilońskiej) jest częstym obrazem w poezji ST na oznaczenie ujarzmienia sił wrogich Bogu (por. Iz 27,1; Iz 51,9; Ps 89[88],10-11; Ps 93[92],3n).
7,17 - Por. Ps 8,4n, lecz tu w sensie przeciwnym, jakoby Bóg zajmował się człowiekiem tylko w celu dręczenia go, o czym często jest mowa w literaturze akkadyjskiej.
7,20 - Obrazowo wyrażona myśl, że kłopotliwą dla Boga jest taka nieustanna czujność. Tekst niepewny.
8,4 - Odpowiedzialność zbiorowa działałaby w kierunku odwrotnym: karząc ojca za grzechy synów.
8,6 - Przygotowuje zakończenie: Hi 42,10-17.
8,15 - "Jej" - dosł.: "domu jego", tzn. pajęczego.
8,16 - "On" to alegoria człowieka, którego szczęście jest nietrwałe. Wlg: "Ze wschodem jego wyjdzie latorośl jego".
8,20 - (Hi 8,20-22) - Wiersze 20-22 zawierają krótkie sformułowanie tezy Bildada o sprawiedliwości Bożej.
9,4 - Sprawiedliwości karzącej człowieka za życia Hiob przeciwstawia absolutną wolność Boga wszechpotężnego, zsyłającego nieszczęście często niezależnie od winy.
9,5 - Wlg: "A nie wiedzieli ci, których wywrócił w zapalczywości swojej".
9,9 - Znane ówczesne gwiazdozbiory.
9,12 - Wlg: "Jeśli spyta nagle, kto odpowie?"
9,13 - "Służki", Wlg: "Którzy niosą świat".
9,20 - Nasza prawość wobec Bożej doskonałości nie jest czysta. Nieświadome błędy i uchybienia ma każdy. Ale za nie Bóg tak surowo karać nie może.
9,22 - Dowodzi na podstawie doświadczenia, że Bóg nie zawsze zsyła klęski tylko na złych, jak chcą przyjaciele.
9,23 - Wlg: "Jeśli biczuje, niech raz zabije".
9,29 - Ten argument można zrozumieć na tle zarzutu przeciwnika: Hiob musi być grzesznikiem, skoro cierpi. Stąd odpowiedź jest podana w stylu zarzutu.
9,31 - Tj. w Szeolu.
10,5 - Człowiek, istota doczesna, w sądach się myli, Bóg jest wieczny, nieomylny, stąd wie, że źle nie postępowałem.
10,8 - Tekst inni popr: "potem rozmyśliłeś się".
10,10 - "Zlałeś" - Wlg: "udoiłeś". "Serowi" - powstanie człowieka z nasienia przyrównuje Hiob do tworzenia się sera z mleka.
10,13 - Wlg: "Wszak wiem, że o wszystkim pamiętasz".
10,22 - Mowa o Szeolu.

Zobacz rozdział

Możesz więcej!

Notatki do fragmentów
Historia ostatnio wyszukanych

Załóż konto

Księga Hioba

Hi

Zobacz wstęp i często szukane fragmenty

Dowiedz się więcej!

Masz pomysł?

Napisz do nas i pomóż nam rozwijać wyszukiwarkę

Kontakt

Odkrywaj Słowo Boże

Zobacz co inni wyszukiwali

Zainspiruj się

Polecamy

Wspieram Dobro w Sieci

Wspieram Dobro w Sieci