POEMAT
Część pierwsza
DYSKUSJA HIOBA Z PRZYJACIÓŁMI
PIERWSZY SZEREG MÓW
Pierwsza mowa Sofara: Nawróć się!
Jesteś zuchwały
11 1 Wówczas zabrał głos Sofar z Naamy i tak rzekł:
2 «Czyż nie dostanie odprawy gaduła, a wymowny człowiek ma słuszność?
3 Czy mężowie zamilkną słysząc brednie, czy szyderstwo nie otrzyma nagany?
4 Rzekłeś: "Nauka* moja czysta, niewinny jestem w Twych oczach".
5 Lecz gdyby Bóg przemówił i zaczął z tobą rozmawiać,
6 objawił ci tajniki rozumu, gdyż wieloraka to mądrość*: poznałbyś, ile Bóg ci zapomniał.
Niezgłębiona wielkość Boga
7 Czy dosięgniesz głębin Boga, dotrzesz do granic Wszechmocnego?
8 Wyższe nad niebo*. Przenikniesz? Głębsze niż Szeol. Czy zbadasz?
9 Powierzchnią dłuższe od ziemi i szersze nawet od morza.
10 Gdy przechodzi, nakłada więzy, woła na sąd, kto zabroni?*
11 Ludzie podstępni są Mu jawni, widzi zło, bo uważa.
Nawróć się, a zaznasz szczęścia
12 Lekkoduch* niech się hamuje, a płochy niech wejdzie w siebie.
13 Gdy będziesz miał wierne serce, do Niego wzniesiesz* swe ręce,
14 gdy odsuniesz dłonie od występku i nie ścierpisz grzechu w namiocie -
15 to głowę podniesiesz: bez winyś; staniesz się mocnym: bez lęku.
16 Cierpienie twe pójdzie w niepamięć, jak deszcz miniony je wspomnisz.
17 Życie roztoczy swój blask jak południe, mrok* się przemieni w poranek.
18 Pełen nadziei, ufności, odpoczniesz bezpiecznie strzeżony.
19 Nikt nie zakłóci spokoju, a wielu ci będzie schlebiało.
20 Lecz oczy występnych osłabną, nie znajdą dla siebie schronienia, ufność ich - wyzionąć ducha»*.
Odpowiedź Hioba: Mądrość i potęga Boga
Mam do was żal
12 1 Hiob na to odpowiedział:
2 «Prawda, jesteście potężni, a z wami już mądrość zaginie...
3 I ja mam rozsądek jak wy, <nie ustępuję wam w niczym>. Komu te rzeczy nieznane?
4 Na drwiny się bliźnich narażam, gdy proszę, by Bóg się odezwał. Z czystego, prawego się śmieją.
5 "Wzgarda dla ginących" - myśli bezpieczny - "popchnąć tego, komu nogi się chwieją".
6 Spokojne namioty złoczyńców, kto gniewa Boga, jest dufny; za rękę go Bóg prowadzi.
7 Zapytaj zwierząt - pouczą. I ptaki w powietrzu powiedzą.
8 Zapytaj Podziemia*, wyjaśni; pouczą cię i ryby w morzu.
9 Któż by z nich tego nie wiedział, że ręka Pana uczyniła wszystko:
10 w Jego ręku - tchnienie życia i dusza każdego człowieka.
11 Czyż ucho nie bada mowy, a smak nie kosztuje pokarmu?
12 [Więc tylko] u starców jest mądrość, roztropność u wiekiem podeszłych?
13 On ma potęgę i rozum, rozsądek znać w Jego planach.
14 Gdy On rozwali - któż odbuduje, gdy zamknie, kto by otworzył?
15 Gdy wody wstrzyma - jest susza; zwolni je - ziemię spustoszą.
16 U Niego zwycięstwo i siła*, ma w ręku błądzących i kłamców.
17 * Radców przyda niemądrych, a sędziów wyzuje z rozsądku.
18 Królów pozbawi* ich władzy i sznurem skrępuje ich biodra.
19 Kapłanów pośle nierozważnych*, powali największych mocarzy.
20 Głos uzdolnionym odbierze, rozsądku pozbawi i starców,
21 pogardą okryje szlachetnych, bo pas odepnie mocarzom.
22 Głębinom wydrze tajniki, oświetli odwieczne ciemności,
23 narody pomnoży i zgubi, jak dowódca ich prowadzi*.
24 Rządcom ziem odbierze rozsądek, po bezdrożach pozwoli im błądzić;
25 macają w ciemności bez światła, chwieją się jak pijani.
13 1 To wszystko* me oko widziało, słyszało, pojęło me ucho.
2 Co wiecie, i ja wiem także. Nie ustępuję wam w niczym.
3 Lecz mówić chcę z Wszechmogącym, bronić się będę u Boga*.
4 Bo wy zmyślacie oszustwa, lekarze nic niewarci.
5 Gdybyście chcieli zamilknąć, byłby to znak roztropności.
6 Słuchajcie mego sprzeciwu, na odpowiedź mych warg zważajcie.
7 Czy Boga złem osłonicie? Wszechmogącego obronicie kłamstwem?
8 [Tak] Jego stronę trzymacie? Czy rzecznikami jesteście Bożymi?
9 Czy dobrze by było, gdyby was doświadczył? Czy można z Niego szydzić jak z człowieka?
10 Przywoła was do rozsądku, jeśli w ukryciu stronniczo mówicie.
11 Czy Majestat nie budzi lęku? Czy nie przejmuje was grozą?
12 * Zdaniami z piasku wy strofujecie; wszak wasze tarcze* są z gliny.
13 Milczcie, niech ja teraz powiem, cokolwiek może przyjść na mnie.
14 Między zęby stale biorę swe ciało, własne swe życie nadstawiam*.
15 Choćby mnie zabił Wszechmocny - ufam, i dróg moich przed Nim chcę bronić.
16 To mi wystarczy za obronę. Nieprawy do Niego nie dojdzie.
17 Słuchajcie pilnie mej mowy, na słowa me uszu nadstawcie.
18 Mam gotową obronę przed sądem, pewien, że jestem niewinny*.
19 Kto chce się ze mną prawować? A teraz umilknę i umrę.
20 Uczyń mi tylko dwie rzeczy, na pewno nie stchórzę przed Tobą*:
21 Odejmij ode mnie Twą rękę* i spraw, bym nie bał się Ciebie.
22 Mów pierwszy, a ja niech odpowiem, lub ja przemówię, Ty po mnie.
23 Ile mam przewin i grzechów? Ujawnij występki i winy!
24 Czemu chowasz swoje oblicze?* Czemu mnie poczytujesz za wroga?
25 Chcesz liść gnany wiatrem płoszyć, prześladować słomę [już] wyschłą?
26 Przypisujesz mi czyny gwałtu, wspominasz grzechy młodości*.
27 Nogi zakułeś w kajdany, dokładnie drogi me śledzisz, ślady stóp moich badasz.
28 Jak próchno się to rozpadnie, niczym ubranie zjedzone przez mole*.
14 1 Człowiek zrodzony z niewiasty ma krótkie i bolesne życie,
2 wyrasta i więdnie jak kwiat, przemija jak cień chwilowy;
3 a z gniewem na niego spoglądasz i stawiasz przed swoim sądem.
4 Któż czystym uczyni skalane?* Nikt zgoła.
5 Człowieka dni ilość zliczona, i liczba miesięcy u Ciebie, kres* wyznaczyłeś im nieprzekraczalny.
6 Zaniechaj go, wzrok Twój oderwij*, niech cieszy się dniem najemnika!
7 Drzewo ma jeszcze nadzieję, bo ścięte, na nowo wyrasta, świeży pęd nie obumrze.
8 Choć bowiem korzeń zestarzeje się w ziemi, a pień jego w piasku zbutwieje,
9 gdy wodę poczuje, odrasta, rozwija się jak młoda roślina.
10 A mocarz umarły przepada. Gdzież będzie człowiek, gdy zginie?
11 Wody z morza znikną i rzeki wprzód wyschną doszczętnie -
12 a człowiek umarły nie wstanie, zbudzi się, gdy nieba nie stanie*, nie zdoła się ze snu ocucić.
Czy gniew przeczekać w Szeolu?
13 O gdybyś w Szeolu mnie schował*, ukrył, aż gniew Twój przeminie, czas mi postawił, kiedy mnie wspomnisz...
14 Ale czy zmarły ożyje? Czekałbym przez wszystkie dni mojej walki, aż taka chwila nadejdzie.
15 Ty mówiłbyś, ja bym odpowiadał, tęskniłbyś do dzieła rąk swoich.
16 Obliczyłbyś wtedy moje kroki, zło byś mi puścił w niepamięć,
17 pod pieczęcią trzymał przestępstwa, wybielił wszystkie me grzechy.
18 Góra rozpadnie się w gruzy i skała zmieni swe miejsce,
19 woda zniszczy kamienie, fala podmyje glebę; i Ty nadzieję niweczysz w człowieku*.
20 Miażdżysz na zawsze i on odchodzi, pozbawiasz kształtu, odsyłasz.
21 Czy we czci jego synowie? - On nie wie. Czy też wzgardzeni? Już o tym nie myśli.
22 Zadręcza go własne ciało*, odczuwa ból swojej duszy».
DRUGI SZEREG MÓW
Druga mowa Elifaza: Hiob sam siebie oskarża
Nie mówisz jak mędrzec
15 1 Elifaz z Temanu głos zabrał i rzekł*:
2 «Czy mowa mędrca to wicher? Czy pierś mu wypełnia wiatr wschodni?
3 Czy gani zbędnymi słowami, słowami, co na nic się zdadzą?*
4 Ty nawet niszczysz pobożność, osłabiasz modlitwę do Boga.
5 Twoja nieprawość uczy cię mówić, używasz języka bluźnierców.
6 Nie ja - twoje usta cię potępią, twoje wargi są świadkami przeciw tobie*.
7 Czyś pierwszym człowiekiem na ziemi, wcześniej niż góry stworzonym?
8 Czy z tobą to Bóg przyjaźnie rozmawiał i zagarnąłeś całą mądrość?
9 Czy może lepiej coś od nas pojąłeś?* I jasne ci rzeczy nam nieznane?
10 I u nas są mędrcy, sędziwi, starsi od ojca twojego.
11 Czy nieważne u ciebie Boże pociechy i łagodne z tobą rozmowy?
12 Czemu masz serce wzburzone, oczami swymi tak mrugasz,
13 gdy duch twój się na Boga porywa i słowa z ust swoich miotasz?
14 Czyż mógłby człowiek żyć w święcie lub syn człowieczy bez zmazy*,
15 gdy On nie ufa swym świętym*, niebiosa nie dość dlań czyste?
16 Tym bardziej wstrętny Mu grzesznik, co pije nieprawość jak wodę.
17 Wyjaśnię, ty mnie posłuchaj, a to wypowiem, com widział.
18 Naukę mędrców wyłożę, co ojców mądrości nie kryli.
19 Im samym ziemię oddano, bo obcych wśród nich nie było.
Niewierny jest nieszczęśliwy
20 Nieprawy jest zawsze w strachu, zliczone są lata tyrana,
21 głos wrogów brzmi w jego uszach, że w szczęściu napadnie niszczyciel.
22 Nie wierzy, iż ujdzie mroku, los mu pod miecz wyznaczono,
23 rzucą go sępom na pokarm, rozumie, że zguba dlań pewna.
24 Czarny dzień go przeraża, strach go przygniata jak mara, niby król gotowy do boju.
Powodem są własne grzechy
25 Prawicę swą podniósł na Boga, do walki wyzwał Wszechmocnego,
26 biegł z wyciągniętą szyją pod grubych tarcz ochroną.
27 Twarz swoją ukrył w tłuszczu, a lędźwie mu utyły;
28 mieszkać chce w miastach zburzonych, w domach, gdzie ludzi już nie ma, którym pisana ruina.
29 * Nie dojdzie do trwałej fortuny, ani do mroku zejdą bogactwa.
30 Nie zdoła uniknąć ciemności: słońce spali mu zieleń, z oddechem i mowę utraci.
31 Niech złudą wiedziony nie ufa, bo złuda będzie jego zapłatą.
32 Latorośl uwiędnie przed czasem, gałązki się nie zazielenią.
33 Wyrzucą go jak kwaśne grona, oderwą jak liście oliwki;
34 potomstwo niewiernym się nie rodzi, ogień strawi namiot przekupcy.
35 Kto krzywdę pocznie, ten rodzi nieszczęście, gdyż wnętrze gotuje mu zawód».
Odpowiedź Hioba: Sprawiedliwość Boża a ludzka nieprawość
Jestem niepocieszony
16 1 Hiob na to odpowiedział:
2 «Podobnie mówiono mi często. Zamiast koić, wszyscy dręczycie.
3 Czy koniec już pustym dźwiękom? Co skłania cię do mówienia?
4 I ja bym przemawiał podobnie, ale gdy role zmienimy. Mowy bym do was układał, kiwałbym głową nad wami.
5 Pocieszałbym was ustami, nie skąpiłbym słów współczucia.
6 Lecz cierpień nie stłumię słowami. Czy odejdą ode mnie, gdy zmilknę?
7 Ach, teraz jestem zmęczony, zniszczyłeś me wszystkie dowody;
8 ścisnąłeś mnie, mój świadek mi wrogiem, oskarża mnie moja słabość.
9 Sroży się w gniewie i ściga, zgrzytając na mnie zębami. Wróg zmierzył mnie wzrokiem.
10 Usta swe na mnie rozwarli, po twarzy mnie bili okrutnie, społem się przeciw mnie złączyli.
11 Bóg mnie zaprzedał złoczyńcom*, oddał mnie w ręce zbrodniarzy,
12 zburzył już moją beztroskę, chwycił za grzbiet i roztrzaskał, obrał mnie sobie za cel.
13 Łucznikami mnie zewsząd otoczył, nerki mi przeszył nieludzko, żółć moją wylał na ziemię.
14 Wyłom czynił po wyłomie, jak wojownik natarł na mnie.
15 Przywdziałem wór na swe ciało, czołem w proch uderzyłem,
16 oblicze czerwone od płaczu, w oczach już widzę pomrokę,
17 choć rąk nie zmazałem występkiem i modlitwa moja jest czysta.
18 Ziemio, nie zakryj mej krwi*, by krzyk ukojenia nie zaznał.
19 Teraz mój Świadek jest w niebie, Ten, co mnie zna, jest wysoko.
20 [Gdy] gardzą mną przyjaciele, zwracam się z płaczem do Boga,
21 by rozsądził spór człowieka z Bogiem, jakby człowieka z człowiekiem.
22 Jeszcze upłynie lat kilka, nim pójdę, skąd nie ma powrotu.
17 1 Zgnębiony duch - minęły dni, tylko grób mi pozostaje.
2 Czyż nie naśmiewcy są ze mną? Od szyderstw mam noce bezsenne*.
3 * Ty sam racz zastaw* przechować, bo któż chce za mnie poręczyć?
4 Zamknąłeś ich umysł przed rozsądkiem, nie dopuścisz do ich triumfu.
5 "Zwołano bliskich do podziału, a mdleją oczy własnych dzieci"*.
6 Wydano mnie ludziom na pośmiewisko, jestem w ich oczach wyrzutkiem.
7 Moje oko przyćmione od bólu, członki me wyschły jak cień.
8 Sprawiedliwi są tym przerażeni, uczciwi na złych się gniewają;
9 bogobojni pewniejsi swej drogi, kto ręce ma czyste, mocniejszy.
10 Wy wszyscy, nawróćcie się, przyjdźcie! Mędrca wśród was nie znajduję.
11 Minęło już życie, z nim plany i dążenia mojego serca.
12 Noc chcą zamienić na dzień: światło jest bliżej niż ciemność.
13 Mam ufać? Szeol mym domem, w ciemności rozścielę swe łoże,
14 grobowi powiem: "Mój ojcze"! "Matko ma, siostro!" - robactwu.
15 Właściwie, po cóż nadzieja*, kto przedmiot ufności zobaczy?
16 Czy zejdzie do królestwa Szeolu? Czy razem do ziemi pójdziemy?»