Hi 30,17-31

POEMAT
Część druga
Mowa Hioba: Skarga i obrona
Choroba mnie powaliła
30 17 nocą kości me jak piec rozpalone*, cierpienie moje nie milknie. 18 Suknia mocno do mnie przywarła, szczelnie przylega tunika, 19 gwałtownie do błota On mnie wrzucił, podobny jestem do pyłu i piasku.
Nie dręcz mnie, Boże!
20 Ciebie błagam o pomoc. Bez echa. Stałem, a nie zważałeś na mnie. 21 Stałeś się dla mnie okrutny. Uderzasz potężną prawicą. 22 Porywasz, zezwalasz unosić wichrowi, rozwiewasz moją nadzieję. 23 Wiem, że mnie prowadzisz do śmierci, wspólnego miejsca żyjących*.
Nikt mnie nie pocieszy
24 Czy zniszczonemu nie podaje się ręki? W nieszczęściu nie woła się o pomoc?* 25 Czy nie płakałem z innym w dzień smutku? Współczuła z biedakiem ma dusza. 26 Czekałem na szczęście - a przyszło zło, szukałem światła - a nastał mrok. 27 Wnętrze mi kipi, nie milczy, bo spadły na mnie dni klęski. 28 Chodzę sczerniały, spalony od słońca, powstaję w gromadzie, by krzyczeć. 29 Stałem się bratem szakali* i sąsiadem młodych strusiów: 30 Ma skóra nad piec rozpalona, a kości me - nad wiatr piekący, 31 stąd gra mi harfa żałobnie, a głos piszczałki posmętniał.


Przypisy

30,17 - Tłum. przypuszczalne.
30,23 - Tzn. czekam tylko niezawodnej śmierci, uznanej za największe nieszczęście, a wołanie o pomoc jest bezskuteczne.
30,24 - Wlg: "Wszakże nie ku wyniszczeniu ich wyciągasz rękę Twoją, a jeśli upadną, sam zbawisz".
30,29 - Szakale całymi nocami wyją na pustyni; podobnie Hiob stale płacze.

Zobacz rozdział